Rozdziały

środa, 13 marca 2013

00. Prologue

UWAGA. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
JEŚLI NIE TOLERUJESZ WĄTKÓW JUSTINA Z CIEMNĄ STRONĄ, NIE CZYTAJ.


Kiedy Justin leżał w łóżku, jedyne co mógł usłyszeć to krzyki jego rodziców podczas kłótni. Chociaż to nie było nic nowego. To trwało już od jakiegoś czasu, a Justin dokładnie wiedział jak to się skończy. Pattie będzie spała w sypialni, a Jeremy na kanapie. Po wysłuchaniu krzyków trwających kolejne pięć minut, wszystko zakończyło się trzaśnięciem drzwiami. Justin głęboko westchnął. Wiedział, że dzisiaj musiał być ten dzień, kiedy wszystko miało się zmienić.

Drzwi do jego pokoju się otworzyły, kiedy do środka wszedł wściekły ojciec, Jeremy. Justin doskonale wiedział co będzie dalej. To trwało od lat, ale teraz Justin zdawał się być odporny na ból. Jednak tej nocy, to wszystko się skończy. Jeremy zagniewany podszedł do Justina, wyciągając go na siłę z łóżka na którym wcześniej leżał.

- To wszystko Twoja wina!
Mężczyzna zaczął krzyczeć, uderzając chłopaka tak, że z powrotem opadł na łózko. Ojciec obwiniał Justina o jego uzależnienie od alkoholu przez lata. Twierdził, że gdyby Justin, Jaxon i Jazmine nie byliby tak irytujący, nie musiałby pić, a ich rodzina nie byłaby spisana na straty. Zaczął okładać Justina pięściami po brzuchu.  

"Zabij go, Justin. Zrób to." W jego głowie odezwały się szepty, wielokrotnie powtarzające te same słowa.
Ostatnio słyszał te głosy dość często. Nie miał pojęcia skąd one pochodzą, ale doskonale wiedział, że były w stanie nim manipulować. Ojciec nie był w stanie ich usłyszeć, co było jednoznaczne z tym, że o nich nie wiedział. Czego jeszcze Jeremy nie wiedział? Między innymi tego, że Justin miał ukryty nóż pod swoją poduszką, w pełni gotowy na dzisiejszy wieczór.

Niezauważalnie Justin powoli wsunął swoją dłoń pod poduszkę i po omacku odszukał przedmiot. Kiedy Jeremy uderzył go w brzuch po raz kolejny, nastolatek szybko chwycił nóż spod poduszki i wbił go w plecy Jeremy'ego. Mężczyzna wrzasnął z bólu, osuwając się na podłogę. Justin podniósł się z łóżka i nogą przycisnął ciało ojca do ziemi.

- Proszę, nie rób tego..
Powiedział z trudem i przechylił się na bok by wypluć krew, która wypełniała jego jamę ustną. Justin zaśmiał się cicho i pochylił się ku ojcu. Pchnął Jeremy'ego z powrotem na plecy i bez oporów zaczął go ranić nożem w klatkę piersiową, tak mocno jak wtedy, kiedy ten okładał go pięściami. Minutę później w pokoju nastała cisza, a ciało Jeremy'ego znieruchomiało. Justin wyprostował się i na pięcie odwrócił się w stronę drzwi. Powoli ruszył przed siebie i wyszedł. Przeszedł przez korytarz, prosto do pokoju swojego młodszego brata, do Jaxona. Jaxon nie spał, po prostu leżał i oglądał kreskówki. Kiedy zauważył, że Justin wszedł do pokoju, na jego twarzy zagościł uśmiech i momentalnie podniósł się do pozycji siedzącej.
- Co tutaj robisz? - zapytał.

Justin nie odpowiedział, bez słowa podchodził coraz bliżej brata. Szeroki uśmiech Jaxona zniknął, a na jego miejsce wstąpił wyraźny strach i niepokój, a chwilę później po policzkach zaczęły spływać łzy.
- Justin, przestań. Przerażasz mnie! - teraz jego płacz przerodził się w rozpacz, chłopiec szybkim ruchem naciągnął sobie kołdrę na głowę. Justin kochał swojego młodszego brata, bardziej niż kogokolwiek kiedykolwiek. Jednak w tej chwili jakby nie był już sobą, jakby coś przejęło nad nim kontrolę. Jego oczy pociemniały. Szarpnął za kołdrę brata zrzucając ją na podłogę. Jaxon zaczął krzyczeć i próbował uciec, ale Justin momentalnie go zatrzymał. Rzucił go z powrotem na łóżko i wbił zakrwawiony nóż prosto w jego klatkę piersiową. Jaxon łapczywie próbować złapać powietrze, ale po kilku sekundach, jego oczy się zamknęły, na dobre. Machinalnie Justin odwrócił się i opuścił pokój.

Teraz ruszył drogą prowadzącą do kuchni, gdzie znajdował się telefon stacjonarny i zgarniając jednym ruchem słuchawkę, skierował się do sypialni matki. W między czasie wykręcił 911, czekając na odzew po drugiej stronie.
- 911, słucham? - odezwał się kobiecy głos.
Chłopak nie odpowiedział, jedynie ciężko oddychał do słuchawki i powoli zaczął podchodzić bliżej Pattie, która spała.

- Halo? - operatorka ponownie się odezwał.
Wolnym ruchem zsunął kołdrę, którą była okryta Pattie, jednocześnie budząc ją przy tym.
- Justin? Justin, co Ty robisz? - zapytała zaspana, po czym przetarła oczy by móc zlustrować wzrokiem pomieszczenie. Bez odpowiedzi, Justin z zimną krwią pchnął matkę nożem w brzuch. Krzyknęła z bólu i spojrzała w dół prosto na narzędzie zbrodni, a następnie z powrotem na syna.
- Dlaczego to robisz? - wyszeptała, a jej oddech stawał się coraz cięższy.
- Pozdrów tatę i Jaxona ode mnie.
Tym razem wyciągnął nóż z jej brzucha i wbił go w lewą pierś na wysokości serca. Ostatni raz zaczerpnęła powietrza zanim jej oczy się zamknęły, a ona bezwładnie osunęła się po łóżku.
Martwa.
- Halo? Co się tam dzieje? Halo? - kobieta w słuchawce zaczęła panikować.
Justin wziął głęboki oddech.
- Zabiłem ich. - szepnął.

W tej samej chwili słyszał cichy płacz dochodzący tuż zza jego pleców, z przedpokoju i momentalnie upuścił słuchawkę. To mogła być tylko jedna osoba. Jazmyn. Siedziała na podłodze, roztrzęsiona, zanosiła się płaczem. Justin opadł na kolana tuż obok niej i objął ją, chciał mieć siostrę jak najbliżej siebie.
- Dla-dla-dlaczego skrzywdziłeś ma-mamusię? - wyjąkała na wydechu.
- Musiałem, kochanie. Nie martw się, nie zrobię Ci krzywdy. - odgarnął kosmyk włosów z jej zapłakanej buzi i ucałował ją w czoło. Oparł się plecami i głową o ścianę, kołysząc przy tym Jazmyn w ramionach, aż do chwili kiedy usnęła w jego objęciach. Wstał z podłogi, niosąc siostrę na rękach do jej pokoju i położył ją z powrotem do łóżeczka. Kilka sekund później, spostrzegł migoczące czerwone i niebieskie światła z ulicy i usłyszał dźwięk syren eskorty policyjnej. Zachowując spokój zszedł po schodach na dół.

- Wyjdź z domu, a unikniemy większych problemów! - odezwał się jeden z policjantów przez megafon.
Justin oblizał wargi i niepewnie otworzył frontowe drzwi, a wtedy jego oczom ukazały się radiowozy zaparkowane wzdłuż ulicy tuż przed jego domem. Uniósł ręce do góry wychodząc z mieszkania i upadł na kolana. Trzech policjanów momentalnie rzuciło się w jego stronę. Jeden z nich, dość wysoki przycisnął go do ziemii, a ręce zakuł z tyłu kajdankami. W dwóch mocno chwycili go za ramiona mimo, że nawet nie miał zamiaru się wyrywać, po czym  podnieśli go do pozycji pionowej i popchnęli w stronę samochodu, rzucając go na tylne siedzenia. Drzwi się zamknęły, a oficer wsiadł za kółko. Justin patrzył jak jego dom powoli znika mu z pola widzenia, gdy samochód policyjny wyjechał na autostradę.


  ***

- Tak więc, Panie Bieber. Ze względu na to, że ma Pan zaledwie 12 lat, nie mamy innego wyjścia, pozostaje nam umieścić Cię w placówce dla nieletnich.
Sędzia Steven orzekł, patrząc wprost na Justina. Chłopak tylko przewrócił oczami, pozostawiając to bez komentarza.
- Ależ Wysoki Sądzie, on wymordował swoją rodzinę! Powinien być sądzony jako osoba dorosła i trafić prosto do więzienia, gdzie jego miejsce.
Młoda kobieta z końca sali zaczęła się sprzeciwiać, jednocześnie dając znać, że nie zgadza się z wyrokiem.
- On ma tylko dwanaście lat. Niestety nie mogę tego zrobić, panienko.
Wciąż opanowany mężczyzna skwitował, przenosząc swój wzrok na kobietę.
- Kiedy właśnie na to zasługuje!
- Nic na to nie poradzę, nie jest pełnoletni. Proszę usiąść.
Głos sędzi nieco nabrał ostrości, a kobieta ostatecznie odpuściła i usiadła z powrotem na miejsce.
- Justin Bieber, odesłany do placówki dla nieletnich, koniec rozprawy!
Steven uderzył młotkiem sędziowskim, tym samym kończąc rozprawę. Wszyscy wstali, a kiedy sędzia opuścił salę rozpraw, dwóch strażników chwyciło Justina pod ramiona i wyprowadziło z sali, kierując się prosto do radiowozu.


                                                                                          *** 
                                                                               7 LAT PÓŹNIEJ

Kiedy drzwi cely się otworzyły, Justin momentalnie wstał.
- Wychodzisz. - powiedział jeden z dwóch oficerów.
Justin przytaknął skinięciem głowy wychodząc z celi i ruszył śladem dwóch policjantów wzdłuż korytarza. Jeden z nich użył kluczy by otworzyć kolejne drzwi prowadzące do następnego korytarza i ostatecznie doszli do wyjścia.
- Mamy zamiar zabrać Cię do miejscowego przytułku dla bezdomnych, które znajduje się niedaleko stąd.. Raz na jakiś czas wrócimy by sprawdzić co z Tobą.
Oznajmił mu oficer, który sądząc po plakietce, miał na imię David. Wszyscy udali się do radiowozu. Justin zajął miejsce z tyłu, David usiadł za kółkiem, a jego partner tuż obok niego na miejscu pasażera. Po około piętnastu minutach wjechali na parking przytułku. Chłopak wysiadł z samochodu policjanta i pochylił się ku oknie od strony kierowcy,  gdy oficer je otworzył.
- Powodzenia, Bieber. - pomachał mu zanim odjechał. 

Justin patrzył jak samochód znikał w oddali, a potem odwrócił się w stronę budynku. Wziął głęboki oddech, nim ruszył ku niemu. Mocno pociągnął za drzwi i wszedł do środka.
- Witaj, w czym mogę pomóc? - usłyszał męski głos.
- Um, muszę się gdzieś zatrzymać.. Tylko na dzisiaj. - mruknął, w między czasie przeleciał wzrokiem dookoła zapoznając się z otoczeniem.
- Chętnie pomogę. - mężczyzna wszedł do pokoju, który nie był daleko od miejsca gdzie Justin stał, a kilka minut później wrócił do z ubraniami.
- Proszę bardzo, wyglądasz jakbyś potrzebował czegoś do ubrania.
Chłopak wziął od niego jeansy i t-shirt.
- Gdzie jest łazienka? - zapytał. 

Mężczyzna wskazał na drzwi, które znajdowały się na dole korytarza. Chłopak pokiwał głową w ramach podziękowania i ruszył ku nim. Wszedł do środka i zatrzasnął za sobą drzwi. Ściągnął z siebie swój pomarańczowy więzienny strój  i zastąpił go zwykłym białym t-shirtem i parą jeansów. Potem wyszedł z łazienki i wrócił do ochroniarza.
- Będziesz spać na dole. Za mną. - machnął Justinowi ręką by ruszył za nim i tak też zrobił. Poprowadził chłopaka innym korytarzem wprost do pokoju w którym stały łóżka piętrowe. Mężczyzna doprowadził Justina do samego końca sali by zajął jedno z wolnych miejsc.
- Możesz tutaj spać. Światła gasimy o dziewiątej. - oświadczył przed wyjściem. Justin usiadł na dole łóżka i zlustrował wzrokiem pomieszczenie. Wtedy zobaczył ją. Dziewczynę, która siedziała w kącie z długimi, blond włosami. Wyglądała na jego wiek. Wyglądała na tak samo przerażoną pobytem tutaj jak i on. Justin doskonale wiedział czego od niej chce. Wstał i powoli do niej podszedł.

- Cześć. - uśmiechnął się.
Dziewczyna momentalnie podniosła głowę i przestudiowała jego twarz.
- Um, cz-cześć.. - szepnęła. 

Tak jak myślał. Po jej sposobie mówienia był jeszcze bardziej utwierdzony w przekonaniu. Była przerażona.
- Od razu Cię zauważyłem.. Wyglądałaś na samotną. Pomyślałem, że mógłbym dotrzymać Ci towarzystwa.
Dziewczyna tylko kiwnęła głową patrząc w ziemię.
- W każdym razie, jestem Justin. - wyciągnął ku niej dłoń.
- Claire. - wymamrotała, nawet nie zadając sobie trudu zwróceniem uwagi na jego rękę. Justin westchnął, drapiąc się po tyle głowy.
- Chcesz iść zobaczyć czy mają coś do jedzenia? Może moglibyśmy poznać się nawzajem. - zaoferował. Początkowo Claire wydawała się być niezdecydowana, ale w końcu skinęła głową i wstała. Justin uśmiechnął się do niej i obydwoje wyszli z pokoju. Myślała, że idą coś zjeść, ale chłopak miał całkiem inne plany. Rozejrzał się po korytarzu by upewnić się, że nikt nie patrzy i bez ostrzeżenia, przytknął dłoń do jej ust i zaciągnął ją do szafy.
- Jeśli zaczniesz krzyczeć, zabiję Cię. - wyszeptał do jej ucha. Łzy zaczęły spływać po jej twarzy, a oddech przyspieszył tempa. Justin zaczął rozpinać jej spodnie, a gdy mu się to udało chciał się ich pozbyć. Probowała z nim walczyć, ale przez to jeszcze bardziej go irytowała.
- Kurwa, przestań. Tylko utrudniasz sprawę. - splunął. 

Claire zaczęła szlochać, ale już nie walczyła. Nie wiedziała na co go stać i tym bardziej
nie chciała się dowiedzieć. Justin zsunął z niej spodnie i położył ją na ziemi. Zrobił to samo ze swoją dolną częścią garderoby. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy na widok, który miała przed sobą. Justin tylko się uśmiechnął i przyciągnął ją do siebie. Zsunął jej majtki
i zanim cokolwiek zdołała zrobić, wszedł w nią. Trwało to dłuższą chwilę. Claire zaczęła płakać z bólu, chcąc by to już się skończyło.
- Kurwa.. - Justin jęknął, osiągając swój punkt kulminacyjny. Wyszedł z niej i z powrotem wsunął na siebie swoje ubrania. Dziewczyna zerwała się szybko, chwytając swoje rzeczy. Właśnie miała je założyć i uciec, kiedy Justin złapał ją za szyję.
- Nie mogę ryzykować, że komukolwiek powiesz. - szepnął i mocniej zacisnął ręce na jej szyi. Claire zaczęła się dusić, zanim spróbowała złapać powietrze, już była martwa. Justin zabrał jej ciało i umieścił je w rogu szafy. Wystawił głowę przez drzwi, upewniając się, że nikogo nie było w pobliżu. Uświadomił sobie, że sala była pusta.

Wybiegł na ulicę, nie mając pojęcia dokąd zmierza, jednak nie dbał o to. Zwolnił, kiedy w końcu zobaczył jakiś dom w zasięgu 200m. Podszedł do niego i zajrzał do środka przez okno. Wewnątrz siedziały cztery nastoletnie dziewczyny, śmiały się i oglądały filmy. Uśmiechnął się sam do siebie wycofując się by znaleźć drogę prowadzącą do środka. Odnalazł tylne drzwi i ostrożnie je otworzył nie robiąc przy tym większego zamieszania. Zakradł się do środka i chwycił nóż, który wyciągnął z szuflady w kuchni. Dźwięk odsuwanej szuflady zwrócił uwagę dziewczyn co skłoniło je do zatrzymania filmu.
- Słyszałaś to, Stacie? - zapytała jedna z nich

Justin szybko ukrył się w przedpokoju, w szafie wnękowej, więc nie mógł zostać przyłapany.
- Tak. Słyszałam, - zrobiła pauzę. - Pójdę sprawdzić co to było.
Chłopak usłyszał odgłos dochodzących kroków w stronę kuchni i przez lekko rozchylone drzwi szafy mógł dostrzec krótkowłosą szatynkę rozglądającą się po pomieszczeniu. Chciał wyjść i od razu ją zabić, ale wiedział, że musi zaczekać.
- Nic tutaj nie widzę! - krzyknęła i pobiegła do salonu, do reszty przyjaciółek.
- Jesteście głodne? - odezwał się do tej pory nieznajomy głos innej dziewczyny.
- Tak! - inne odparły jednogłośnie przez co się roześmiała. 

- Przyniosę nam coś do jedzenia, za chwilę wracam.
Tym razem Justin zauważył inną nastolatkę, która zmierzała do kuchni. To było to. Ona była pierwszą, która miała umrzeć. Miał już wyjść z szafy, ale akurat wtedy dziewczyna się odwróciła.
- Kto tam? - zapytała, powoli idąc ku niej. Otworzyła drzwi i spostrzegła szatyna. Omal nie zaczęła krzyczeć, kiedy Justin wciągnął  ją do środka i zakrył jej usta dłonią. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, chłopak przytknął jej nóż do gardła.
- Proszę, nie.. - wyszeptała, a łzy zaczęły spływać po jej policzku. Nastolatek nie odpowiedział, momentalnie podciął jej gardło i  swobodnie wepchnął jej ciało w kąt. Sam wydostał się z szafy i sprintem ruszył schodami na górę.

 - Co to kurwa było? - zapytała kolejna z dziewcząt, wskazując miejsce gdzie dopiero przebiegł Justin.
- Cholera.. - mruknął do siebie. 

Wbiegł do sypialni i schował się za drzwiami. Usłyszał kroki i dość szybko w pokoju zjawiła się niska blondynka.
- Carly, jesteś tutaj? - zapytała i zaczęła rozglądać się po pokoju. Podeszła do garderoby  i otworzyła od niej drzwi. W momencie kiedy się odwróciła, Justin szybko zamknął drzwi od sypialni. Przerażona dziewczyna odwróciła się do niego i zauważyła zakrwawiony nóż w jego dłoni.
- K-kim jesteś? - wyjąkała, a jej serce zaczęło bić szybciej. Justin uśmiechnął się złowieszczo, zbliżając się ku blondynce. Cofnęła się, jednak niefartownie przywarła
plecami do ściany i zacisnęła powieki swoich oczu jakby obraz miał zamiar zniknąć.
- Dlaczego to robisz? - krzyknęła. 
Bez tłumaczenia, Justin wziął nóż i pchnął ją nim w brzuch. Westchnęła i spojrzała na przedmiot, który znajdował się w jej ciele, a potem znów spojrzała na swojego zabójcę; Justin uśmiechnął się nim znów wyciągnął nóż i powtórzył to co zrobił wcześniej trzy razy, aż zobaczył ją martwą.
- Co do kurwy się tam dzieje?!
Justin przesunął nogą martwe ciało blondynki pod łóżko i wbiegł do łazienki, która znajdowała się w sypialni. W ciągu kilku sekund, kolejna z czterech nastolatek zjawiła się w pokoju. Była to ta sama dziewczyna, która za pierwszym razem weszła do kuchni.
- Jessica? Jessica, gdzie jesteś? - zawołała ją Stacie, równo z jej słowami do pokoju weszła druga.
- Carly nie było w kuchni. Zaczynam się bać. - powiedziała nerwowo.
- Idź sprawdź ponownie. Jessica jest gdzieś tutaj, ja to czuję. - powiedziała. Dziewczyna westchnęła i wróciła na dół. Stacie zaczęła sprawdzać wszystkie zakamarki w pokoju.
- Jessica, to nie jest kurwa śmieszne. Wyjdź. - zagryzła dolną wargę. - Jesteś pod łóżkiem, czyż nie? - zapytała i schyliła się by zajrzeć pod łóżko. Kiedy zobaczyła martwe ciało, otworzyła szeroko usta.
- Jasna cholera! - krzyknęła i zerwała się do pozycji pionowej. Rzuciła się w stronę drzwi do ucieczki, ale Justin już tam stał. Chwycił ją za nadgarstki i rzucił ją na łóżko.
- Przestań! - krzyczała, próbując uciec od chłopaka. Zaczął zadawać jej ciosy w klatkę piersiową. Po więcej niż dwóch razach, jej oczy zamknęły się na dobre. Justin wstał i wytarł ręce z krwi o swoją koszulkę. Została mu już tylko jedna ofiara. Chłopak wrócił na dół i wychylił głowę by zajrzeć do kuchni.
- Carly, gdzie jesteś? To nie jest śmieszne! - powiedziała. Chodziła tam i z powrotem, aż zauważyła, że drzwi od szafy w przedpokoju były w połowie otwarte. Uśmiechnęła się do siebie myśląc, że przestraszy Carly. Zakradła się pod drzwi, po czym położyła na nich dłoń
i gwałtownie je otworzyła na oścież.
- O-o-o mój Boże! - krzyknęła widząc martwe ciało Carly. Złapała za telefon i wykręciła 911.
- 911, słucham? - odezwał się operator.
- W moim domu jest morderca! - krzyczała, a łzy zaczęły spływać po jej policzkach. 

Tak jak powiedziała, Justin właśnie wyszedł zza jej pleców.
- Jasna cholera! On tu jest, pomóżcie mi! - krzyknęła i próbowała uciec do salonu. 

Jednak wcześniej, Justin złapał ją i przycisnął ją do ściany. Krzyczała i próbowała się wyrwać, ale szatyn zacisnął uścisk na jej nadgarstku. Wyciągnął narzędzie zbrodni i bez skrupułów pchnął ją nim w pierś na wysokości serca. Próbowała złapać oddech, ale ostatecznie opadła na ziemię. Martwa.
- Proszę Pani? W porządku? Halo? - operatorka zaczęła panikować. 

Justin podniósł telefon z podłogi i przytknął go do ucha.
- Ona nie żyje, tak samo jak reszta. - powiedział tuż przed rozłączeniem. 

Wyszedł przez frontowe drzwi i powoli ruszył ulicą, wciąż trzymając zakrwawiony nóż w lewej dłoni. Po około pięciu minutach wędrówki, usłyszał znajomy dźwięk syren policyjnych. Kiedy funkcjonariusz zauważył go przemierzającego drogę środkiem ulicy, gwałtownie zahamował i wysiadł.
- Opuść nóż! Jesteś aresztowany! - krzyknął i podbiegł do Justina. Chłopak nawet nie miał zamiaru się wyrywać, pozwolił im zakuć się w kajdanki. Pchnęli go w stronę radiowozu, rzucając go na tylne siedzenie. Chwilę później odjechali.


                                                                                          ***

- Znów Pan, Panie Bieber? - sędzia Steven zaśmiał się kpiąco do mikrofonu. 

Szatyn pokiwał nonszalancko głową.
- Zamordowałeś pięć młodych kobiet tej samej nocy, której zostałeś wypuszczony z więzienia.. Czy to prawda? - zapytał patrząc na chłopaka.
- Tak, to prawa. - wymamrotał, nie łapiąc kontaktu wzrokowego z sędzią, który potrząsał głową z dezaprobatą.
- Więc, widzę, że wysyłanie Cię do więzięnia nie jest dobrym rozwiązaniem. - rozmyślał głośno myśląc co dalej zrobić, zapadła cisza. - Umm, mam to.
- Co takiego, Wysoki Sądzie? - ktoś zza pleców oskarżonego zapytał.
- Justin Bieber, zostajesz skazany na pobyt w szpitalu Atascadero dla obłąkanych kryminalistów. Może tam znajdziesz pomoc, - zastopował zanim dokończył - sprawa zamknięta!


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I oto jest! I co sądzicie o tej odsłonie Justina? W TYM OPOWIADANIU ON NIE JEST SŁAWNY.
Jak już mówiłam, początek jest dość.. mocny,  może Was zniechęcać, jednak 
później cała akcja się rozkręca i więcej się dzieje. Nie radzę się od razu zrażać,
po prostu mi zaufajcie..  Jutro dodam rozdział pierwszy :)   

Jeśli chcecie być informowani o rozdziałach, w komentarzu zostawcie swoją nazwę na twitterze. 

17 komentarzy:

  1. Łał , świetnie się zaczyna . : D
    Mnie właśnie nie zniechęcił , wręcz przeciwnie ... Początek jest inny , czegoś takie jeszcze nie widziałam , więc jak najbardziej " coś ciągnie mnie " do czytania tego opowiadania .
    Już nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału . xx

    OdpowiedzUsuń
  2. nareszcie ktoś to tłumaczy! napewno bd czytała (;

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale niesamowite opowiadanie! Poinformuj mnie o nowych rozdziałach

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje ci za to tłumaczenie, naprawdę! Już wcześniej czytałam prolog w angielskiej wersji, ale nie jestem tak dobra z angielskiego, więc nie wszystko rozumiałam. Szczerze mówiąc to moim zdaniem prolog jest świetny, zupełnie inny od reszty, Justin jest w nim kimś więcej niż tylko "złym chłopaczkiem". Naprawdę mam nadzieje, że będziesz dodawała rozdziały całkiem szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne! informuj mnie- @luvmybiebrauhl <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Może na początku miałam ochotę zamknąć ta kartę i zapomnieć o tym bloga ale coś skłoniło mnie aby czytać dalej i nie żałuję. Czekam na NN ; )
    Informuj mnie o nowych rozdziałach @IgrzyskaSmierci

    OdpowiedzUsuń
  7. Troche mnie przeraziło to że zabił rodziców a później że zabija te dziewczyny. Fakt zniechęciło mnie to troche, że ten Justin to jakiś nienormalny jest xd Ale jednak ciekawi mnie to, więc mam zamiar czytać. I jak byś mogła mnie informować o rozdziałach byłabym wdzięczna - @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham cię za to, że to tłumaczysz! dzięki <3

    OdpowiedzUsuń
  9. omg. Justin w roli seryjnego mordercy... tego jeszcze nie było :) mam nadzieję, że następne rozdziały nie będą tak drastyczne! co do tłumaczenia to jest bardzo dobre-moim, nieprofesjonalnym, zdaniem. byłabym wdzięczna, gdybyś informowała mnie o nowych rozdziałach ;)
    - @xKlauudia

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow ;o - jedyne co mogę powiedzieć. Tego się nie spodziewałam. Cały prolog siedziałam z praktycznie otwartą buzią i zaskoczeniem na twarzy. Meeega się zapowiada. Dziękuuuuuuuuję bardzo, że tłumaczysz i czekam niecierpliwie na następny rozdział. Jakbyś mogła mnie informować o następnych rozdziałach to byłam bym wdzięczna :) Tak więc zostawiam swojego twitter'a i pozdrawiam :) : @Official_Aleksa

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie mogę.
    Kocham Justina w takiej wersji.
    Czekam z niecierpliwością na 01.
    Mam nadzieję, że pojawi się szybko xD
    Zgadzam się z wszystkimi komentarzami nade mną, to było genialne.
    Dziękuję, za to, że tłumaczysz.
    Pozdrawiam, @ellzhoran ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. zjaebisty ndasjkhdfgskjh c:
    w końcu ktoś to zaczął tłumaczyć, dziękuję :)
    pozdrawiam, @perriefox

    OdpowiedzUsuń
  13. Taka wersja Justina jest genialna. Na początku jak zabił swoją rodzinę byłam mega przerażona. JUSTIN PSYCHOPATA!! Bardzo mi się podoba.
    @dangerous_696

    OdpowiedzUsuń
  14. Po przeczytaniu prologu stwierdzam, że fabuła na pierwszy rzut oka niemal identyczna jak w 'Haloween'. Kto oglądał ten na pewno to zauważył.

    OdpowiedzUsuń
  15. Od razu wciaga. Uwielbiam takich psychopatow ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. Psychopata... no ale cóż, ciekawe nawet, nigdy czegoś takiego nie czytałam. Dosyć długi ten prolog, ale ciekawy i mrożący krew w żyłach :) Czekam na jego ukochaną.
    Lecę czytać dalej
    @smileedems

    OdpowiedzUsuń
  17. psychol ,ale ciekawe co dalej się będzie działo :)

    OdpowiedzUsuń